play_arrow

keyboard_arrow_right

skip_previous play_arrow skip_next
00:00 00:00
playlist_play chevron_left
volume_up
chevron_left
play_arrow

Podcast

#BaczNaNiego Chcenie 2020-12-07

xBK - Podcast JaKatol 07/12/2020 149


Tło
share close

Jednym z elementów naszego rozwoju duchowego jest moment, co jakiś czas powtarzający się, gdy uzmysławiamy sobie, że to, o co Boga prosimy, niekoniecznie jest tym, czego naprawdę chcemy. Nasze intencje nie są do końca czyste — z czego nawet nie zdajemy sobie sprawy.

Ludzie modlą się, proszą Boga, o różne rzeczywistości, a co innego nurtuje ich serca. Wychodzi wtedy nasza nieszczerość… „No Panie Boże, spraw, żebym był święty i żebym już nie robił tego i tego” a Pan Bóg na to „Naprawdę?”. No a my musielibyśmy w naszej uczciwości powiedzieć, że nie. Przed spowiednikiem jednak żalimy się jak to ciężko, bo człowiek nie panuje nad sobą i taki słaby. Użalamy się i w sumie spychamy odpowiedzialność na wszystko i wszystkich, ale z oficjalnym hasłem „moja wina”. Czasami w konfesjonale ludzie grają ze spowiednikiem w pingponga, gdy próbujemy znaleźć rozwiązanie. Spowiednik proponuje rozwiązanie, a druga strona kontr rozwiązanie udowadniając, że się nie da.

W czasie wizyty duszpasterskiej rozmawiałem z jednym panem, który stwierdził, że on do kościoła nie chodzi. Stwierdził on bowiem, że Msze Święte są w niedziele za wcześnie. Podają przykład późniejszych godzin, Pan odrzekł, że są one jednak za późno. No i pory poobiednie — na co on „że to czas dla rodziny”. Ogólnie rzecz biorąc, to nie była jego wina, że nie chodzi do kościoła. On był tylko ofiarą tej trudnej niedzielnej sytuacji.

Kiedyś usłyszałem takie stwierdzenie, że są chorzy, którzy nie chcą uzdrowienia. Oczywiście nie wszyscy tak mają. Tak mocno przyzwyczaili się do swojej choroby, stała się ona częścią ich tożsamości, że nie chcą lub boją się z tego zrezygnować. „Teraz mam przynajmniej opiekę, a jak wyzdrowieję, to będę musiał się wziąć za jakieś zajęcie i sam zadbać o siebie”. Jeśli daliście się, wciągnąć w gierkę z taką osobą to dobrze wiecie, o co chodzi. Gdy można skorzystać z pomocy innych, to są bezsilni, a sama pomoc jest wręcz wymagana. Jednak jak sami chcą coś zrobić, to po cichu są najlepszymi organizatorami na świecie, pomimo choroby czy ułomności.

Sytuacja z dzisiejszej ewangelii pokazuje człowieka, który autentycznie nie mógł stanąć przed Jezusem. Jednak wiara i pomoc jego towarzyszy przyniosła uzdrowienie duszy i ciała. Nasza modlitwa jest innym potrzebna. Nie wiemy do końca, jak to działa i może dowiemy się o tym dopiero po zakończeniu ziemskiego żywota. Nasza modlitwa ma wielkie znaczenie, szczególnie gdy modlimy się za innych i siebie.

Dzisiaj zastanów się, czy naprawdę chcesz tego, o co się modlisz. Odpowiedz uczciwie.

Tagi:, , .

Poprzedni odcinek
Podobne odcinki